sobota, 30 maja 2009

Kdp! Czyli kibice do pióra

Rudy bandyta z pierwszego popatrzył na mnie ponuro, kiedy przechodziłam koło niego, spiesząc się na tramwaj. On nigdzie się nie spieszył, ćmił swojego paskudnego papierocha, stojąc, jak zwykle, dokładnie w wyjściu z bloku. Taki był przygaszony, że zwrócił moją uwagę. Sądząc po okolicznych malowidłach ściennych, jego drużyna przewaliła wczoraj mecz.

Te napisy, swoją drogą, wskazują na coraz wyższy poziom chłopaków uważających za sprawę honoru - albo, jak kto woli – akt heroizmu bieganie ze sprayem po takim na przykład Dąbiu. Więc mamy dowcipne „Cracovia prawie pany. Prawie robi wielką różnicę” albo lapidarne „Wisła Zwisła”. Graficzne efekty językowej zabawy w barwach zwycięzców Mundialu z 1998r. („Wiślicka-Wiślacka”) podziwiają mieszkańcy przynajmniej pięciu nowohuckich osiedli. Nawet upadek autorytetów, o którym od dawna już głośno, nie dotyka miłośników pięcioboju futbalistycznego. "Cracovia pany - jak powiedział Ojciec Święty" – czytamy, wychylając się w odpowiednim momencie z okna odpowiedniego pociągu.

Ten skok intelektualny nie dotyczy oczywiście "tych wstrętnych łysych, co to nic, tylko ćpają i potem pety mi rzucają na wycieraczkę" - jak określiła zaangażowanych w kampanię społeczną "Tylko głupi nie bierze" miłośników stadionowego kara-dwa-razy-do-roke pewna starsza pani. Oni mają na głowie interes. Tłumaczy to ową godną podziwu dbałość o branżową fryzurę oraz pokerową twarz. Skokiem intelektualnym zajmują się pomiędzy chwilami brutalnej trzeźwości sprayowi emeryci, którzy tyle już w życiu zebrali (oraz rozdali) doświadczenia, że mogą w spokoju zapisywać pożyczone od barmana karteluszki poezją.