niedziela, 13 kwietnia 2008

Sztuka przez duże „F”

Fotografia w naszych przyjemnych czasach nabiera charakteru sztuki masowej. A nawet – kiczu masowego. Rozwojowi tego nowego kierunku sprzyja postęp technologiczny: do robienia zdjęć, oprócz aparatów fotograficznych, służą już od dawna telefony komórkowe oraz kamerki internetowe, ostatnio także te wbudowane w pokrywę laptopa. Zdjęcia w koszmarnej ilości lądują w Internecie, są przesyłane, ściągane, przetwarzane, chwalone i krytykowane. Co mają wspólnego z prawdziwą sztuką? Trudno stwierdzić, ponieważ nie wiemy, cóż to takiego prawdziwa sztuka.

Jeśli przyjmiemy, że duże „S” bierze się z twórczych poszukiwań, z nieustannego zmagania ze sobą i swoim postrzeganiem świata, z próbami wyrażenia własnej wrażliwości i odnajdywaniem nowych technik, które w jak najbardziej owocny sposób podejmą dialog z widzem – wtedy okaże się, że zdjęcia robione telefonem komórkowym mogą się zakwalifikować. Wykorzystywanie wszelkich możliwych sposobów na realizację zamysłu artysty zawsze było nieco kontrowersyjne, ale kiedy magazyn „National Geographic” zaczyna promować fotografię komórkową, a w krakowskim „Bunkrze Sztuki” między innymi pracami prezentowany jest cykl fotografii miejskiej wykonanej nową techniką, nie ma już powodów do obaw.

Oby tylko nie skończyło się na jednokomórkowym fuj przez duże „F”.